08:13

Żelki dla wegetarian!

Żelki dla wegetarian!




Zajadam się nimi od wczoraj, bez opamiętania. Dostępne są w Lidlu, a wyglądają tak :

Powiedzcie, że świat idzie ku lepszemu! 


Ciężkie są ostatnie dni maja, przedwczoraj nachodziłam się jak nigdy dotąd, wczoraj przemarzłam, a dziś spieprzyłam matmę. Szykujcie się na sprawozdanie miesiąca. 

10:28

Co Maylet robi poza samorealizacją? Czyli czas na włosy!

Co Maylet robi poza samorealizacją? Czyli czas na włosy!

Mówię zupełnie poważnie! Jakkolwiek dziwnie by to nie brzmiało - włosy są dla mnie ważne. Wydaje mi się, że było tak od zawsze, nigdy nie pozwalałam mamie ich ściąć, krzyczałam, kiedy szarpała mnie przy czesaniu i nie mogłam doczekać się wymarzonej długości... Jednakże byłam dzieckiem i nie miałam żadnego pojęcia o pielęgnacji, jak się okazało, fal, dopóki nie trafiłam na magiczne forum... :)

Na tę chwilę prezentują się mniej więcej tak - czasami skręt jest mocniejszy, albo nie ma go wcale.
Nie używam stylizatorów, muszę do tego dorosnąć. 

Chciałam dodać zdjęcie z tyłu, jednak porządek w moim pokoju zbyt odwraca uwagę... ;)

I kto by pomyślał, że jeszcze niedawno wyglądały tak...: 

rozczesane i suche. :( 

Powiedzcie, że widzicie zmianę! Jeszcze długa droga przede mną i sporo nauki, żebym osiągnęła zadowalający efekt, ale... Lubię to! Nie wyobrażacie sobie, jaką frajdę sprawia mi mieszanie różnorodnych składników i analizowanie każdego produktu. Co sądzicie o tym, by raz na jakiś czas pojawiały się tu 'włosowe' wpisy? 

Kochani, mamy weekend! Jakie macie plany? Na mnie czekają języki i kurs, a oprócz tego - przygotowania na kolejny tydzień w rózowym psychiatryku... :)

08:24

Zażegnać kryzys z... dobrą książką!

Zażegnać kryzys z... dobrą książką!
Skradał się po cichutku, nieco nieśmiały, stłumiony przez codzienne obowiązki, by w końcu zaatakować...
Myślę, że w jakimś stopniu osiągnął to, co zamierzał, ale to nie koniec walki. Kryzysie, odejdź!
Ostatnimi czasy stałam się nadwrażliwa i niepewna, a wszelkie działania wydają się pozbawione sensu. Mam ochotę na coś, czego nigdy nie robiłam, może być dziwne, niebezpieczne, nienormalne, dziecinne, ale... Męczą mnie codzienne realia, a poniższy, dzisiejszy dialog jedynie to spotęgował.
D: jest ktoś, kto cię źle traktuje? 
M: nie?
D: to dobrze, zabiłbym gnoja.
Niby nic, a rozbija. 

Koniec marudzenia, maylet, przejdźmy do sedna.
Jednym z założeń mojej pseudosamorelizacij był powrót do czytania.  Po męczarni z ''Potopem'', mimo nie dobrnięcia do końca, obiecałam sobie coś lekkiego. Obiecanki cacanki!

Nie czytam jej pierwszy raz, ani z pewnością nie ostatni.  ''My z poprawcza'' Orfeusza Nowakowskiego nie jest książką epicką, pełną wyszukanych słów i idealnie posklejanych zdań,
(widziałam kilka błędów stylistycznych -)  przeciwnie - zawiera wulgaryzmy,
przed czym zostajemy ostrzeżeni na samym początku, jednakże idealnie oddaje realia
świata, prawdziwego świata. Tego, o którym nikt nie chce mówić, a którego
ja zawsze chciałam być częścią. (tą dobrą psycholożką ;P)
Gwałty, kradzieże, rozboje, bójki, narkotyki - wszystko to oczyma nastolatka, 
dzięki czemu idealnie potrafię wczuć się w jego uczucia.
Najsmutniejsze jest to, jak szybko można zostać skreślonym, a w gruncie rzeczy
nikt nie jest tak do końca zły. 
Nie wspomnę już, jak płakałam razem z nim po śmierci I.
Polecam, zdecydowanie, jeśli ktoś nie boi się kontrowersyjnych tematów.


 Lubicie czytać? Udało się Wam trafić na coś interesującego? ;)

05:13

Maylet, a jak u Ciebie z językami?

Maylet, a jak u Ciebie z językami?
Powyższe pytanie zadała mi dyrektorka pewnego wrześniowego dnia.
-Nie lubię niemieckiego. - odparłam.
I to był błąd!
-Bo widzisz, zawsze możesz mieć taki papier, który zwolni Cię z obowiązku nauki jednego języka.

Dawno nie poczułam się tak upokorzona. Wbrew temu, co sądzi ta kobieta, wiem na jakiej zasadzie działają takie skrawki - branża mamy. Och, to takie proste! Kilka testów, rozmów, by panie z poradni mogły napisać upragnione, magiczne słowa, np. ''Dziecko nie jest w stanie nauczyć się matematyki/ortografii.'' ''Należy zmniejszyć zakres wymagań w stosunku do dziecka.''  ''Dziecko jest upośledzone w stopniu lekkim.''  - Wyrok wydany na całe życie.
Minęło już tyle miesięcy, a ja, w chwilach zwątpienia, znów słyszę jej słowa. Zastanawia mnie jedno, na jakiej podstawie? Moje świadectwo było bez skazy, a poprzednia szkoła nigdy nie skrzywdziłaby mnie takim podejściem, jestem pewna. Dobra, koniec użalania. To jak to właściwie jest?

Uwielbiam! Naprawdę! Mój mózg chyba też, gdyż nie pochłania niczego w takim tempie, co słówek. Pamiętam, jak w gimnazjum nauczyłam się czasowników nieregularnych w ciągu godziny,
w porządku, może to nie jest wielki wyczyn, ale, jak już wspomniałam, mierzę to swoją miarą. ;)
No to zaczynamy.

1. ANGIELSKI.


Niezaprzeczalnie, w dzisiejszych czasach jest drugim językiem ojczystym.
Znają go prawie wszyscy, a, jeżeli nie - bez wątpienia przekonują się,
jak wiele tracą! Oglądanie filmów w oryginalne? Czytanie książek
w języku autora, czy chociażby zwykła rozmowa,
albo szansa na pracę. Jestem pewna, że do konieczności znania angielskiego
nie muszę nikogo przekonywać, dla mnie jest na miejscu pierwszym, bo,
mimo tak wielu lat nauki, jest na zdecydowanie za niskim poziomie
i ten fakt bardzo mi przeszkadza... ;) 
Uznajmy, że to kwestia czasu i nadrobię stracone lata, sama,
bo o poziomie w mojej szkole nie będę się wypowiadać. 
Paradoks, pani dyrektor? 

2. HISZPAŃSKI


'' Y soy Rebelde...'' 
Tak, flagę Meksyku dałam z premedytacją, bo to dzięki niemu,
a właściwie serialom Televisy, uświadomiłam sobie, jak pięknym językiem mówią 
ludzie z Ameryki Łacińskiej. Podoba mi się jego miękkość, śpiewność i delikatność.
To zdecydowanie najpiękniejszy język, jakiegokolwiek się uczyłam.
Niestety, wciąż jestem początkująca, choć obiecuję, że to się zmieni. :) 
3. NIEMIECKI

Gdyby szatan umiał mówić... ;)
Irytuje mnie akcent, szorstkość, długie słowa, gramatyka... Wszystko!
Uczę się, bo muszę. Mam dobrą nauczycielkę - chamską, ale ambitną.
Od drugiego semestru, moja grupa ma go na podstawie,
co nie zmienia faktu, że wkuwamy po 500 słówek tygodniowo,
w związku z czym marnuję na niego czas, który najchętniej poświęciłabym na hiszpański.
A teraz coś, co mnie bawi - jestem genialna i nie muszę, w przeciwieństwie do innych
(piąteczka ze specjalną dedykacją dla pni dyrektor!),
 jutro go zaliczać! :) Cóż, nie ukrywajmy, często pokrywa się z lepszą pracą,
a moja ambicja nie pozwoliłaby udawać, że nie istnieje,
bo w gruncie rzeczy nie sprawia problemów.
Będę z nim walczyć, obiecuję. 

Wszystkich języków, poza niemieckim, uczę się sama. W przyszłości chciałabym jeszcze kilka dodać. ;)
A wy? Lubicie języki? ;)

07:42

Kobato, jakie jest twoje marzenie?

Kobato, jakie jest twoje marzenie?


''Co powinnam zrobić, najprostsza rzecz w życiu znów jest najtrudniejsza.
Pragnę śmiać się, gdy jestem szczęśliwa. Śpiewać, kiedy jestem zadowolona.
Ktoś powiedział, że pewnego dnia spełnią się moje marzenia. Ale kiedy właściwie to nastąpi?
Nie mogę dłużej czekać! Odliczam czas - jeden, dwa, trzy. Rozchylam ramiona i zbieram w sobie całe światło.Gdzie to jest? Powiedz mi, dokąd mam iść. (...) Nawet jeśli ktoś zrani moje uczucia, nawet, jeśli upadnę, nigdy nie przestanę wierzyć... wierzyć w lepsze jutro.'' 

Zabawne, że w czymś, powszechnie uważanym za dziecinne i nic nie wnoszące, ja odnalazłam kawałek siebie, jeśli wiecie, co mam na myśli. Och, z pewnością trafiłam na wartościowe anime i uznałam, że warto się nim podzielić, choć do tej pory obejrzałam zaledwie jeden odcinek. 

 Zacytowana przeze mnie entrada, idealnie obrazuje moje uczucia. Tak, znów stałam się tą małą, zagubioną dziewczynką. Ale dziś nie o tym! Po uroczej (i mądrej) piosence, pojawia się... niebieski piesek i dziewczyna. Nie wierzcie pozorom, ten zwierzak nie należy do tych słodkich i kochanych, zdecydowanie! Zresztą, poniższy dialog mówi sam za siebie, spójrzcie.


piesek: od teraz twoje marzenia będą zależeć od tego, czy dasz radę.
 Kobato! Jakie jest Twoje marzenie?
K: Chcę udać się do pewnego meijsca.
piesek: co masz zrobić, aby osiągnąć swój cel?

I tu automatycznie nasuwa się refleksja, co ja robię, by spełnić swoje marzenia?


Ioyorgi jest strasznie wymagającym i surowym nauczycielem... :) 
A jednak kocha Hobato. 
Potrzebuję takiego! 

Nie sądziłam, że powyższe pytanie zada mi taką trudność. Myślę, że teraz najbardziej zależy mi, aby dostać się do dobrej uczelni. Nie wiem tylko, czy to moje prawdziwe marzenie, czy tylko niespełnione ambicje. Chciałabym umieć kilka języków i zwiedzać! Utworzyć własną fabrykę kosmetyków, ratować zwierzęta, a przede wszystkim być szczęśliwa.
A wy? O czym marzycie? :)


Do końca maja muszę zdeklarować się, co do rozszerzeń. Boję się, że cokolwiek nie zrobię, będzie źle. Nie wyobrażam sobie siedzenia nad historią,  tym bardziej w towarzystwie tej nauczycielki, jednakże biologia trochę mnie przeraża, a bez chemii jest właściwie samotna, a z nią zdecydowanie nie dam sobie rady. Pomocy?
Copyright © 2016 blogusuniety , Blogger